Czego dowiesz się z tego artykułu?
🔹Dlaczego zatrudnienie inwestora zastępczego to oszczędność czasu, pieniędzy i stresu.
🔹Jak zewnętrzny inwestor zapewnia ciągłość procesu mimo rotacji pracowników i urlopów.
🔹Dlaczego model zewnętrzny eliminuje ryzyka związane z niewłaściwym doborem osób i kompetencjami działów.
🔹Jak współpraca z inwestorem ogranicza nadzór własny i chaos komunikacyjny w projekcie.
🔹Dlaczego doświadczenie z setek projektów pozwala działać szybciej i unikać błędów.
🔹Jak inwestor wprowadza świeże spojrzenie i przenosi dobre praktyki między branżami.
🔹Jak system wymiany wiedzy i standaryzacja procesów przewyższają indywidualne doświadczenie.
🔹W jaki sposób profesjonalny przetarg pozwala wybrać wykonawcę świadomie.
🔹Jakie znaczenie mają narzędzia: CDE, BIM, controlling, risk management i IT od pierwszego dnia.
Dlaczego warto mieć Inwestora Zastępczego?
Mit o oszczędności dzięki własnym pracownikom
„Inwestor zastępczy? To tylko dodatkowy koszt. Zewnętrzny kierownik projektu? Po co przepłacać przecież mamy swoich ludzi. Wystarczy zatrudnić jednego inżyniera, a on ogarnie cały proces: od pozwoleń, przez projekt, aż po wybór wykonawcy. Inspektorów też możemy znaleźć sami, a nadzór zorganizujemy we własnym zakresie. Budownictwo to przecież nie fizyka kwantowa wystarczy dobra organizacja i trochę konsekwencji.”
Brzmi znajomo? Takie opinie słyszę bardzo często i wcale mnie to nie dziwi. To naturalny sposób myślenia, bo wielu przedsiębiorców i zarządów firm podchodzi do inwestycji budowlanych w kategoriach „zdrowego rozsądku”: zatrudniamy człowieka z doświadczeniem, powierzamy mu odpowiedzialność i oczekujemy, że sprawnie poprowadzi projekt. W teorii wszystko się zgadza.
Teoria kontra rzeczywistość
Problem zaczyna się wtedy, gdy teoria zderza się z rzeczywistością. W praktyce nasza branża pełna jest przykładów, w których kierownik projektu czy wewnętrzny dział inwestycyjny byli, ale jakby ich nie było. Formalnie odpowiadali za cały proces, jednak większość trudnych decyzji i problemów wracała na biurko zarządu lub właściciela. Zamiast realnego odciążenia pojawiała się frustracja, zamiast przewidywalności chaos. Obiecany spokój w prowadzeniu inwestycji szybko ustępował miejsca codzienności pełnej gaszenia pożarów.
Rola zewnętrznego inwestora zastępczego
I tu dochodzimy do sedna. Zewnętrzny inwestor zastępczy dobrze zorganizowany, działający w partnerskim modelu to coś zupełnie innego niż „pośrednik”. To partner strategiczny, który przejmuje na siebie ciężar odpowiedzialności za całość procesu. To nie tylko człowiek od formalności, ale cały zespół specjalistów z doświadczeniem w różnych branżach: od projektowania i nadzoru, przez kwestie środowiskowe i prawne, aż po controlling kosztów czy zarządzanie ryzykiem.
Przewagi modelu zewnętrznego
Co więcej, przewagi takiego modelu są nie do osiągnięcia w formule „in-house”. Dlaczego? Po pierwsze ciągłość. Projekt budowlany trwa 2–5 lat, a w tym czasie ludzie w Twoim dziale zmieniają pracę nawet co 12-18 miesięcy. Rotacja, urlopy, choroby to ryzyka, które spadają na Ciebie. W modelu zewnętrznym to my bierzemy je na siebie. Po drugie skala i elastyczność. Masz dostęp do ekspertów wtedy, gdy są potrzebni niezależnie od tego, czy chodzi o prawo budowlane, środowisko, instalacje tryskaczowe czy analizę kosztów przetargu. Zatrudniając jednego inżyniera, nie kupujesz tak szerokiego spektrum wiedzy.
Ale kluczowe jest coś innego presja na wynik. My jesteśmy rozliczani nie za „czas pracy”, ale za rezultat: dotrzymany harmonogram, kontrolę kosztów i odpowiednią jakość. To nie jest etat, który „jakoś się kręci”. To biznesowy kontrakt, w którym musimy dowieźć efekt, bo inaczej tracimy wiarygodność i kolejnych klientów.
Skup się na tym, co ważne
Dlatego, gdy ktoś mnie pyta: „Po co mi inwestor zastępczy?”, odpowiadam prosto żebyś mógł skupić się na tym, co naprawdę ważne dla Twojej firmy. Bo inwestycja to nie Twoja codzienność to jednorazowe wyzwanie. A naszą codziennością jest prowadzenie takich wyzwań skutecznie, powtarzalnie i z przewidywalnym wynikiem.